
Późnym popołudniem zajechaliśmy do Riva del Garda- najpopularniejszego kurortu w północnej części jeziora, położonego między dwoma szczytami: Monte Rocchetta i Monte Baldo.
Cudowne widoki
Zanim trafiliśmy na deptak wiodący między licznymi butikami oraz restauracjami, najpierw udaliśmy się nad nabrzeże. To właśnie stamtąd rozpościera się przepiękny widok na majestatyczne góry w otoczeniu spokojnej tafli wody.
To było zdecydowanie jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam! Miałam duże szczęście trafić na porę, kiedy w Riva del Garda było już mało turystów. Mogłam w spokoju nacieszyć się tymi malowniczymi pejzażami, których nie sposób ująć w fotografiach.. Wszak na ich magię składa się również powiew świeżego, ostrego powietrza, szum wody, szybujące ptaki w przestworzach i gra barw nieba zmieniająca się wraz z upływem czasu.
Kolory miasteczka
Po spacerze promenadą wróciliśmy do ścisłego centrum, które powoli zaczynało tętnić życiem po zakończonej sjeście.
Wąskie uliczki pośród kolorowych kamienic były bardzo urokliwe- na tyle, że powstrzymałam się od wchodzenia do sklepów. Chciałam jak najdłużej chodzić i napawać się klimatem włoskiej architektury. Do tego palmy oraz wszelka kolorowa roślinność pięknie komponowała się z otoczeniem.
Jeśli wybieracie się do Riva del Garda to koniecznie zajrzyjcie do Ristorante Pizzeria MAFFEI- serwują tam przepyszną pizze, wyśmienity makaron i najlepszą na świecie (jak dotychczas 🙂 ) panna cota. O wszystkim jeszcze wspomnę przy okazji postu o włoskim jedzeniu 🙂
Takie miejsca poza sezonem sa wspaniałe, nie ma tylu turystów i można spokojnie spacerować 🙂 Pięknie tam! 🙂