
Jest takie wyjątkowe miejsce w sercu Warszawy, które uwielbiam odwiedzać za każdym razem, kiedy jadę w rodzinne strony. Tym miejscem jest osiedle Jazdów słynące za sprawą znajdujących się na nim prawdziwych domków fińskich! Ten warszawski zakątek jest tak niezwykle urokliwy, że nie sposób odmówić sobie spaceru jego uliczkami. Zapraszam Was na iście jesienny spacer po osiedlu Jazdów w Warszawie.
Jazdów – historia warszawskiego osiedla z domkami fińskimi
Kiedy w styczniu w 1945 roku zapadła decyzja o odbudowaniu Warszawy, miesiąc później nadeszła informacja z Moskwy, że do Polski jadą domki fińskie. Te drewniane domy, a raczej materiały budowlane, pochodziły z reparacji wojennych, jakie Finlandia musiała świadczyć po II Wojnie Światowej na rzecz ZSRR.
Oddane Polsce przez Związek Radziecki domki stawiano w różnych częściach kraju. W tym między innymi w Warszawie, bowiem ówczesnym problemem stolicy był brak mieszkań. Pierwsi lokatorzy wprowadzili się tam w lipcu 1945 roku. Wtedy na osiedlu znajdowało się około 90 domków, które z czasem były rozbierane w związku z budową trasy Łazienkowskiej oraz ambasad. Choć Jazdów miało być rozwiązaniem jedynie tymczasowym, to przetrwało do dziś, mimo licznych perturbacji po drodze. Otóż jeszcze w 2011 roku wokół tego niezwykłego miejsca toczyły się żarliwe dyskusje, aby zastąpić je zabudową na cele komercyjne. Na szczęście wielu mieszkańców i aktywistów stanęło w obronie Osiedla Jazdów. Dzięki temu po dziś dzień możemy cieszyć się tym nietuzinkowym miejscem.
Jazdów – Domki Fińskie w centrum Warszawy
Obecnie na Jazdowie jest 26 domków fińskich. W kilku z nich działają takie organizacje jak : Ambasada Muzyki Tradycyjnej, Otwarta Pracownia Jazdów, Pracownia Pszczelarstwa, Towarzystwo Polska-Finlandia itd. Niektóre domki są w zasobie komunalnym miasta i aktualnie mieszka w nich 8 rodzin, a pozostałych 5 lokali jest opuszczonych. Niestety, tych uroczych budyneczków nie można kupić, ale istnieje możliwość, aby zorganizować w nich jakieś przedsięwzięcie. Po więcej szczegółów odsyłam Was na stronę Otwarty Jazdów.
Jesienny spacer wokół Osiedla Jazdów
Uważam, że na jesieni warszawskie Osiedle Jazdów zyskuje jeszcze więcej uroku, choć oczywiście bez wątpienia warto wybrać się tam bez względu na porę roku. To miejsce zajmuje szczególne miejsce w moim sercu z uwagi na moje zamiłowanie do Finlandii. Za każdym razem, kiedy jestem na Jazdowie to uwierzyć nie mogę, że to jest część tej gwarnej, tłocznej i pędzącej stolicy Polski.
Domki na osiedlu Jazdów – lokalizacja
Domki Fińskie znajdują się w samym Centrum Warszawy, nieopodal Łazienek Królewskich, na tyłach Parku Ujazdowskiego.
Czy Wy też jesteście entuzjastami złotej polskiej jesieni tak jak ja? Jeśli tak, to tym bardziej zachęcam Was do odbycia spaceru po Osiedlu Jazdów w Warszawie właśnie o tej porze roku.

Uwielbiam te Twoje zdjęcia, są takie klimatyczne 😍📸
Karolinko, dziękuję 🙂 !
Kurczę, w życiu bym nie powiedziała, że takie urocze miejsce znajduje się w centrum Warszawy! Koniecznie muszę tam podejść w czasie następnej wizyty w stolicy! Piękne zdjęcia!
Urodzilam sie w takim domku, zwanym finskim, zaraz po wojnie, ojciec byl pracownikiem BOS-u czyli Biura Odbudowy Stolicy, dostal domek nr 1 przy Wawelskiej – adres Wawelska 3 1/1 taki mialam adres przez 20-cia lat, pozniej domki zniszczono niektorzy zabierali je na wies… Finskie domki byly jedynie przy Sejmie, Finow zmuszono bo uczestnili w wojnie po stronie Niemiec, kontrybucja tzw. Domki „moje” przy Wawelskiej 3 1/1 (to moj adres) byly szwedzkie, firma je budowala byla finsko-szwedzka, Finowie mieli ich za malo wiec stolica dostala szwedzkie, „moje” przy Wawelskiej rog Alei Niepodleglosci. Mieszkalam w nich 20-cia lat, jak je zniszczono to dostalam mieszkanie na Zoliborzu. Dzis jestem „Szwedka” i to jest zabawne, urodzilam sie w szwedzkim domu i umre takze w szwedzkim domu lub szpitalu, oto losy Polakow przez wieki…Moj ojciec kawalerzysta ranny we wrzesniu 1939 r. w jednej z bitew byl pracownikiem BOS-u zarzadzal materialami budowlanymi (mial pozwolenie na bron) na terenie obecnego hotelu Grand. Jak tesknie do kraju to jade na Bromma pod Sztokholmem gdzie nadal stoja moje, szwedzkie domki, w jednym z nich premier (ktorego zamordowano) szwedzki – tam urodzily sie jego dzieci (Olof Palme).
Mieszkam w Szwecji, bylam 30 lat nauczycielka jezyka polskiego w sztokholmskich szkolach, takze bylam w zarzadzie Lärarförbundet w Sztokholmie a wiec Zwiazek Nauczycielski. Losu nie da sie sobie wybrac, urodzilam sie w szwedzkim domku i umre w takim takze, mimo, ze chcialam wrocic do kraju dzis zmienilam zdanie – wyglada na to, ze znow Polacy beda opuszczac swoj kraj, taki jest nasz los…