Kuba – wyspa jak wulkan gorąca

„Kuba wyspa jak wulkan gorąca” brzmi tekst jednej z polskich piosenek, napisanej przez Zygmunta Sztabę. Uważam, że wers przeboju jest adekwatnym opisem tego niezwykłego, wprost zachwycającego karaibskiego (k)raju, który odwiedziłam. W niniejszym poście chciałabym wprowadzić Was w klimat Kuby, pokazać fotograficzną zapowiedź miejsc, które odkryłam oraz podzielić się spostrzeżeniami na temat tej wyspy i zdobytych na niej doświadczeń. Zatem zapnijcie pasy i trzymajcie się mocno- ruszamy zabytkowym old-timerem w głąb urokliwej Kuby…

Historia Kuby w pigułce

Kuba to państwo wyspiarskie, znajdujące się w Ameryce Północnej na Morzu Karaibskim. Koleje losu tego kraju są dość skomplikowane i przewrotne. Specjalnie dla Was przygotowałam historię Kuby w pigułce.

Wyspa została odkryta przez Krzysztofa Kolumba w 1492 roku, jednak jej podboju dokonał Diego Velázquez na początku XVI wieku. Rdzennymi mieszkańcami Kuby byli Indianie, którzy wkrótce po przybyciu intruzów zostali całkowicie wymordowani. Jednak, aby utrzymać bogate plantacje trzciny cukrowej, tytoniu oraz kawy,  Hiszpanie postanowili sprowadzić na Kubę niewolników z Afryki. Ci służyli im za tanią siłę roboczą.

W połowie XIX wieku Kubańczycy wszczęli rozruchy, zamachy, a nawet wojny mające na celu odzyskanie niepodległości. Efektem zamieszek stało się zniesienia niewolnictwa (1880) i przejęcie władzy na Kubie przez USA. Niestety, Stany Zjednoczone okazały się nie mniej surowe od Hiszpanii, co także poskutkowało wewnętrznymi buntami ludu.

W 1952 roku doszło do przewrotu wojskowego na wyspie i przejęcia władzy przez Flugencio Batistę. Z kolei represyjna polityka Batisty wobec ludności doprowadziła do Rewolucji Kubańskiej, na czele której stanęli m.in.: Fidel Castro oraz Che Guevara- ulubieniec Kubańczyków.

Wkrótce Castro został premierem Kuby i doprowadził do znacjonalizowania rynku, konfiskując wszelkie dobra amerykańskie. Ponadto, nawiązał on porozumienie z ZSRR, a konflikt w Zatoce Świń (1961 r.) poskutkował całkowitym zerwaniem wszelkich stosunków z USA.

W związku z embargiem nałożonym na Kubę przez Stany Zjednoczone, wyspa korzystała z pomocy Związku Radzieckiego. Trwało to do czasu rozpadu krajów obozu socjalistycznego. W wyniku tych wydarzeń, które były ogromną stratą dla kraju, rząd musiał dokonać wielu zmian, w tym nanieść poprawki w Konstytucji. W tym samym czasie Kuba stała się republiką (socjalistyczną).*

Jako ciekawostkę powiem Wam, że po dziś dzień na ulicach Kuby można zobaczyć samochody, które odzwierciedlają historię i wpływy poszczególnych państw. Mowa tu o amerykańskich old-timerach, rosyjskich ładach, moskwiczach i wołgach. Wisieńką na torcie, choć nie bezpośrednio związaną z losami wyspy, są nasze rodzime maluchy, zwane pieszczotliwie przez Kubanczyków „Polaquito” (Polaczek).

Kuba – oczekiwania vs. rzeczywistość

Przed wyjazdem wiele czytałam o Kubie. Opinie w internecie dość mocno ścierały się z moimi wcześniejszymi wyobrażeniami o tym karaibskim państwie. Otóż w mojej głowie snułam marzenia o tańcach na ulicy, wszędobylskim zapachu cygara oraz niezobowiązujących pogawędkach z przypadkowo napotkanymi ludźmi. Natomiast komentarze na forach oraz blogach skutecznie pozbawiały mnie tych obrazów, w zamian serwując przestrogi o nieuczciwości i nachalności Kubańczyków, którzy turystów traktują tylko i wyłącznie jako chodzące dolary. Co więcej, często słyszałam stwierdzenie, że to są ostatnie momenty, by doświadczyć prawdziwej Kuby, bo już za jakiś czas nie będzie to ten sam kraj.

Jak zatem było?

Na początku należy obalić kilka mitów. Otóż Kuba nie pachnie samym tytoniem, Kubańczycy nie tańczą na każdym rogu ulicy, a cygara nie są rolowane na udach ponętnych Kubanek. W Havanie trzeba uważnie patrzeć pod nogi, aby nie wdepnąć w odchody. Tym samym unoszące się w powietrzu wonie są czasem ciężkie do zniesienia.

Nie pamiętam czasów PRLU, ale w pewnych miejscach oraz sytuacjach na Kubie nieco go doświadczyłam. Widziałam kolejki do sklepów i puste półki. Poznałam ludzi, którzy nigdy nie byli za granicą, a nawet nie posiadali paszportu. Byłam świadkiem niezwykłej zaradności osób, które nie mając odpowiednich przyborów, potrafiły coś zrobić czy naprawić. Obserwowałam ogromną radość i szczęście dziecka otrzymującego kolorowy długopis oraz nieosiągalne dla niego słodycze.

Jednak mimo tych wrażeń, było również kilka takich momentów, w których nie czułam jakbym trafiła do kraju, delikatnie mówiąc, zacofanego. Otóż wielu Kubańczyków posiada smartphony, szykowną biżuterię, całkiem niezłe ubrania, a nawet nowoczesne telewizory w domach. W pewnych rejonach dzieci są już do tego stopnia zmanierowane, że krzywią się na widok cukierków w geście podziękowania np.: za różę wykonaną z serwetki, w restauracji.

Na Kubie, zwłaszcza w większych miastach, doświadczyłam nieuczciwości, niemiłych sytuacji na ulicy, namolności i nagabywania podczas spożywanego posiłku. Nawet niektóre sympatyczne pogawędki na ulicy kończyły się prośbą o pieniądze. Zatem po jakimś czasie, podobnie powtarzających się schematów, zaczynałam mieć dość tego i pragnęłam znaleźć się gdzieś indziej.

Kuba, wyspa jak wulkan gorąca

Absolutnie nie jest moją intencją zniechęcić kogokolwiek do wyprawy na Kubę. Przedstawione wcześniej sytuacje są jedynie kroplą w morzu podczas tak intensywnych wakacji, jak moje. Poza tym pragnę nadmienić, że podróżowałam po zachodniej części Kuby, a więc rejonach mocno obleganych turystycznie. Moja wyprawa obejmowała następujące miasta/rejony, w podanej niżej kolejności (oraz długości pobytu):

  • Havana – 3 noce
  • Vinales – 3 noce
  • Trinidad (La Boca) – 5 nocy
  • Varadero (Boca de Camarioca)- 3 noce
  • Havana – 1 noc

Więc co jest prawdą o Kubie? Jakie są jej pozytywne strony?

Przede wszystkim niesamowicie różnorodny jest krajobraz wyspy- od krystalicznie czystego, lazurowego Morza Karaibskiego, przez idylliczne doliny i baśniowe wodospady, po gorącą atmosferę panującą w całym kraju. Dotyczy ona nie tylko pogody (30C w listopadzie), ale także niezwykle charyzmatycznych Kubańczyków. Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie kubańskie jedzenie, o którym niejednokrotnie czytałam, że jest nijakie, a nawet niesmaczne. Ja wprost zajadałam się wyśmienicie przyrządzoną ropa vieja (szarpaną wołowiną) czy rybą barracudą oraz ryżem z czarną fasolą.  Nawet nie potrafiłam odmówić sobie mojito i pinacolady, mimo że alkohol pijam sporadycznie.

Ogromne wrażenie zrobiły na mnie odwiedzone miejsca, gdyż każde miało swój osobliwy urok oraz charakter, o czym na pewno opowiem w kolejnych postach. Zachwyciły mnie także kubańskie plaże, przejażdżka old-timerem, wycieczka na koniach i rowerach przez Dolinę Vinales, kąpiel w wodospadzie. Dodatkowo miło było przechadzać się ulicami, na których rozbrzmiewała latynoska muzyka. Aż nogi same rwały się do tańca 🙂

Mam nadzieję, że tą skrótową opowieścią i fotorelacją zachęciłam Was do dalszej podróży ze mną po Kubie. Pierwszy przystanek – Havana- już niebawem! 🙂

*źródło

Jeśli spodobał Ci się mój post i chcesz mnie docenić, to zostaw komentarz lub polub mój profil na Facebooku i/lub na Instagramie. Dziękuję ❤️

Więcej ciekawych postów o Kubie znajdziesz tu.

Komentarze do “Kuba – wyspa jak wulkan gorąca”

  1. Moi Rodzice byli na Kubie 2-krotnie i zakochali się w tym kraju. Zdaję sobie sprawę, że z każdym rokiem zmienia się coraz bardziej dlatego muszę się spieszyć z jej odwiedzinami, aby poczuć jej klimat:)

    Odpowiedz
    1. Voyaga Autor

      Witaj Kasiu, dziękuję za komentarz! Tak, Kuba zmienia się w zastraszającym tempie, więc jeśli zależy Ci by doświadczyć prawdziej Kuby, polecam zwiedzenie wschodniej części kraju. Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Odpowiedz
  2. Cudowne zdjęcia! Jestem bardzo ciekawa Twojej relacji, bo z przyjemnością wrócę wspomnieniami do tego raju 🙂 Mi się udało tańczyć salsę na ulicy w Hawanie, ale byłam na Kubie w okresie noworocznym, więc to pewnie dlatego 😉 Już nie mogę się doczekać kolejnych wpisów!!! 🙂

    Odpowiedz
    1. Voyaga Autor

      Ochhhh, zazdroszczę tego doświadczenia! Ja mimo, że byłam w kilku miejscach, gdzie jakaś tam okazja do tańczenia była, to niestety nie odważyłam się… Ale zamierzam tam jeszcze wrócić, więc może nadrobię tę stratę 🙂 dziękuję za doping- nowy wpis już niedługo 🙂 ściskam !

      Odpowiedz

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.