
Zanim przejdę do moich wspomnień związanych z Vappu, zacznę od tego, że w swoim życiu miałam dość długi epizod związany z pasją jakim była (jest?) dla mnie Finlandia- kraj, który zafascynował mnie do tego stopnia, że zaczęłam uczyć się języka fińskiego! Ale o tym będzie osobny post, a dziś o moich doświadczeniach ze świętowaniem Vappu…
***
Historia święta Vappu
Dawniej, kiedy Finlandia była jeszcze krajem pogańskim, w noc 30 kwietnia obchodzono święto złych duchów i zmarłych, po którym 1 maja następował Dzień Majowy, czyli celebracja powitania wiosny. Natomiast po chrystianizacji Krainy Tysiąca Jezior, uroczystość ta przyjęła nazwę Vappu na cześć zakonnicy o imieniu Walpurgia. Dlaczego?
„(…)Do owych spotkań-sabatów miało według ludowych podań dochodzić właśnie w nocy z 30 kwietnia na 1 maja. Kiedy więc 1 maja 870 roku wyniesiono na ołtarze przeoryszę Walburgę z Heidenheim, okoliczna ludność uznała ją za swoją patronkę. Ta miała skutecznie chronić mieszkańców przed chorobami oraz złymi duchami, które rzekomo upodobać miały sobie szczyt góry Brocken oraz pobliskie skały zwane Ołtarzem Czarownic, czy Kazalnicą Diabła. Stąd też wzięła się nazwa „Nocy Walpurgii” – od imienia mniszki Walburgi, którą w manuskryptach – najpewniej omyłkowo – określano także czasem mianem Walpurgis.” źródło
Obecnie 1 maja jest jednym z najhuczniej obchodzonych świąt w Finlandii (podobnie jak Boże Narodzenie, Sylwester, Wielkanoc oraz Noc Kupały). To nie tylko dzień powitania wiosny (otwarcie sezonu ogródkowo-piknikowego), ale także święto studentów- coś na podobienstwo naszych juwenaliów. Symbolem Vappu stała się ylioppilas lakki, czyli czapka studencka (wzorowana na marynarską), którą miałam okazję nosić na głowie 🙂
Vappu – moje doświadczenie
Na świętowanie Vappu zostałam zaproszona przez moich znajomych- Jarkko i Maarit, którzy mieszkali w tamtym czasie w Tampere. Byłam niezwykle wzruszona, kiedy przekraczając próg ich domu ujrzałam balony, serpentyny i stół zastawiony fińskimi daniami oraz łakociami. Naprawdę się postarali! Wspólnie zasiedliśmy do stołu, by kosztować pyszności oraz wznieść kilka toastów puszką mojego ulubionego napoju procentowego Lonkero. Miłym zaskoczeniem była również pościel w Muminki, którą para powlekła specjalnie dla mnie znając moje bajkowe upodobania 🙂 .
Po spożytym posiłku udaliśmy się na spacer. Poszliśmy do parku, gdzie czekali na nas znajomi gospodarzy i skąd był doskonały widok na lunapark Särkänniemi, który pięknie wyglądał w blasku zachodzącego słońca.
Wszędzie roiło się od ludzi, zwłaszcza studentów przyodzianych w kombinezony i czapki. Starszych ludzi również nie brakowało, i nikogo nie dziwił widok trzymanych przez nich kieliszków czy butelek. Wszyscy celebrowali 😉
Następnego dnia wybraliśmy się do centrum Tampere, gdzie zbierało się najwięcej tłumów, by wspólnie świętować Vappu. To tam było epicentrum hucznej zabawy: stragany, balony, koncerty itd. Muszę przyznać, że nastrój imprezy majowej dość szybko mi się udzielił- dokładnie tak szybko jak znikały puszki Lonkero z mojej torebki 🙂
Tego dnia uraczyłam swoje podniebienie moimi ukochanymi Muikku- małymi rybkami smażonymi na głębokim oleju. Pychota! A potem poszłam na spotkanie z Jaakko- Finem, którego poznałam przez popularny niegdyś portal Myspace.
Tego wieczoru dziko tańcowaliśmy na rockowej imprezie. Doprawdy, było zabawnie! Kiedy Finowie popiją robią się bardzo wylewni, a nawet szaleni!
Tampere
Następnego dnia, dręczeni przez mega kaca, poszliśmy na spacer w okolice wieży Pyynikki. Piękne miejsce! Czerpanie świeżego powietrza w otoczeniu lasów i jezior zrobiło nam bardzo dobrze. Najlepsza regeneracja!
W Finlandii obchodziłam także Sylwestra, jednak nie bawiłam się tak dobrze jak na Vappu- może dlatego, że był to mój pierwszy wyjazd i nie miałam pojęcia o fińskiej kulturze? Może dlatego, że nie zdążyłam „zrobić” sobie fińskich znajomości? Niemniej, bardzo się cieszę, że miałam okazję doświadczyć wydarzenia jakim jest Vappu i na pewno nigdy nie zapomnę tych wspaniałych dni spędzonych w Tampere. Bardzo chciałabym jeszcze wziąć udział w świętowaniu Juhannus, czyli Kupałnocki! Kto wie, może będę miała taką sposobność niebawem… 😉
Tymczasem przebieram nogami i odliczam czas do zbliżającej się Majówki! Wybieram się za granicę, w góry. Może zanim wyjadę jeszcze uraczę Was jakąś fińską opowiastką, np. o tym jak mieszkałam w Helsinkach 🙂